Ostatnie 2 noce w Bangkoku. Znowu jesteśmy w KS House Guesthouse. Pokój twin z fanem (350 THB za noc), wygląda dużo lepiej niż ten prawie 2 razy droższy z klimatyzacją jaki mieliśmy 2 tygodnie temu.
Dziś dzień na zakupy, ostatni masaż, ostatnie tajskie posiłki.
Targowisko próżności na Kho San Road wciąga mnie jak zawsze. Czasem mam wrażenie, że gdybym miała siedzieć w Bangkoku tydzień wydałabym majątek na te wszystkie pierdółki. Artur proponuje mi założenie papierowej torebki na głowę żebym nie widziała tych "okazji" ;-)). Może skorzystam.
Tymczasem kupiłam właśnie torebkę. Należy mi się, poprzednią (też z Kho San, z 2009r.) zjadł mi szczur.
Jeszcze trochę maści tygrysich, poszewek na poduszki, tajskich kosmetyków o zapachu mangostanu, trochę suszonego tamaryndowca z cukrem i chilli, masaż, red snapper z BBQ i jestem gotowa do powrotu do Polski.
Oby nie padał śnieg...