Nasz autobus na Penang nie jest juz tak wygodny jak ten z KL do Tanah Rata. Kierowca (Chińczyk) chyba niedawno zrobil prawo jazdy. Podróż trochę się dłuży. Utkneliśmy w IPOH. Kierowca kompletuje sklad pasazerow. jakby bal sie odjechac, ze straci jeszcze jednego klienta.
Finlenie po 5 godzinach docieramy do Penang, Koniec mial byc na Penang Bus Terminal, ale kierowca postanowl wyrzucic pasazerow pod KOMTAR. Dla nas lepiej, bo bliżej do hotelu. Taxi spod KOMTAR 12 MYR.
Docieramy do Mingood Hotel (rezerw. via hostelworld.com, dwójka z klimą, śniadaniem, ciepła wodą, wifi - ok. 90zł/pokój).
W hotelowej recepcji kupujemy od razu bilety na niedzielę rano do Hat Yai (busik, 35 MYR/osoba).
Oddajemy pranie za jakies makabryczne pieniadze - 7,5 MYR za kg (w KL 4MYR) - podobno to usługa expressowa... hmmm... oby.
Pierwszy spacer po okolicy. Wrażenia średnie - sami Chińczycy. Mam spory uraz do ich kuchni. Docieramy na szczęści do Little India. Tam zjadamy pysznego butter chicken i nany. Obiad za 2 osobym, bez alko. ok. 30 MYR.
W strugach deszczu wracamy do hotelu. Na nic zdala sie mala rozkladana parasoleczka made in China.
Jutro zwiedzanie George Town. Portal pogodowy daje szanse na chwile bez deszczu.